Monolog sobotni
Buhaj (kpiąc z Profesora i jego małżonki): - Są pewne nienaruszalne świętości w tym kraju. Jedną z nich jest Danka, więc uważaj sobie, bo narzygam ci do gardła!
Krzysiek: - Nie wzywaj Boga nadaremno.
Buhaj: - I jebać ruskich! Narzygać, a nawet nasrać im do gardła! W sumie wolę tę drugą opcję!
Krzysiek: - Kult nacjonalizmu?
Buhaj: - Sranie ruskim do gardła to obowiązek wynikający z konstytucji Najjaśniejszej Rzeczpospolitej, więc zamknij tę mordę! Nasrałbym z okna, nigdy jeszcze tego nie robiłem... Rzygałem już z okna wiele razy, ale sranie to następny poziom rozwoju.
2 minuty później
Buhaj: - Są zapisy na szparagi u Zbycha. Podobno warunki emerytalne są kuszące... Można pójść na emeryturę jako szparag. A szparag był już w niejednym odbycie... Nazywamy to "sztuką współczesną". Przy okazji: mam szparag do sprzedania. Jest trochę zakręcony...
Krzysiek: - Fajnie, że znowu gadasz sam ze sobą...
Jabol: - Na to jest określenie medyczne.
Buhaj: - Jakie?
Jabol: - Mówić do samych siebie mogą osoby ze schizofrenią. Na przykład w sytuacji, gdy pacjent doświadcza omamów słuchowych i zaczyna rozmawiać z głosami, które w jego poczuciu przemawiają do niego. W takiej sytuacji osoba chora może prowadzić długi dialog i raczej nie traktuje ona tego jako czegoś nietypowego.
Krzysiek: - Czyli jesteś pierdolnięty.
Buhaj: - Ale moja historia jest spójna. Zaczyna się od ruskich, kończy na szparagu wsadzanym do dupy. Powinienem to rozrysować byś mógł zrozumieć?
Krzysiek: - Podziękuję.
Buhaj: - Ulżyło mi, bo nie umiem rysować. Ostatnio rysowałem akt rzygania do gardła... Do sedna. Jutro sąsiad włoży mi swoją potężną pięść do dupy. Mam nadzieję, że będzie ujebana w smarze, a jeśli nie to będę mówił jutro dużo o krwawiącym odbycie i jako prawdziwy Polak obwinię imigrantów. To się łączy z historią sraki, którą miałem 2 tygodnie temu i dziękuję za tę wypowiedź.
Jabol: - Cztery psy, dwa ogony. Ktoś tu jest popierdolony.
Dodaj komentarz