Wpis 11
Prace przy wyposażaniu świeżo odmalowanego gabinetu przeznaczonego dla Profesora nadzorowała pani Krysia - księgowa. Jabol miał do niej stuprocentowe zaufanie po tym, jak dzięki swojemu doświadczeniu uchroniła firmę przed nadmiernymi kosztami spowodowanymi epidemią koronawirusa. Jej mądre decyzje i ogarnięcie tematu tarczy antykryzysowej wzbudziły uznanie prezesa. Teraz dyrygowała Arturem i Buhajem, wskazując im miejsca, w których mieli ulokować nowo zakupione meble.
- Jak już skręcicie tą szafę to postawcie ją wzdłuż ściany, na tyłach gabinetu. A tą drugą może po przeciwległej stronie... Biurko pana Marka może niech stanie pośrodku, przy oknie... Ach, byłabym zapomniała... Gdy skończycie to naprawcie żaluzje przy środkowym oknie, bo krzywo opadają po pociągnięciu sznurka.
Młodzi pracownicy wykonywali jej polecenia bez sprzeciwu. W pewnym momencie rozległ się głośny dźwięk - to jedna z półek nieskręconej szafy przewróciła się i uderzyła o parapet.
- Kto to tam postawił? - zaskrzeczała pani Krysia. - Przeciez o mały włos i wybiłaby szybę. No jak tak można panowie?
- To moja wina - podniósł rękę Artur.
- No to trzeba myśleć panie Arturze... To panu teraz nie wyszło.
- A wie pani co mi wychodzi? Prostata! - oznajmił Artur i razem z Buhajem zaczęli smutno chichotać po swojemu. Pani Krysia tylko machnęła ręką.
- A wiecie co mi nie wychodzi? Życie! - dodał Buhaj i mężczyźni znów zaczęli się ponuro śmiać, kiwając przy tym głowami.
Dodaj komentarz