Reprymenda
- Nie przerywajcie mi tylko - zaczął Jabol. - Powiem co mam do powiedzenia i mam nadzieję, że zrozumiecie. Naszymi klientami są ludzie wysoko postawieni: lekarze, prawnicy, pedagodzy, biznesmeni... Nie może być takich sytuacji jak dzisiaj, że rozmawiam w moim gabinecie z klientem, a Buhaj z Arturem przechodzą sobie korytarzem i głośno dyskutują na temat jakichś metod pomiaru pierdów. To, że drzwi są zamknięte, nie znaczy, że nic nie słychać. W jakim świetle stawia to naszą firmę? I w jakim świetle stawia mnie, jako prezesa? Niniejszym udzielam wam reprymendy.
W sali konferencyjnej zapadła niezręczna cisza. Po chwili Buhaj podniósł rękę.
- Udzielam ci głosu - powiedział Jabol. - Co masz mi do powiedzenia?
- Nie wiedzieliśmy, że masz akurat klienta - tłumaczył się nieco nieśmialym tonem Buhaj. - Przepraszamy. A skoro jesteśmy tu wszyscy w komplecie to chciałem coś wyznać. Otóż kilka lat temu tak pojadłem i zapiłem Monsterkami, że pierdziałem twarzą. To był najlepszy dzień ever. Nie zapomnę go nigdy.
- A ja puściłem kiedyś pierda, jednocześnie przy tym becząc - dodał Artur.
- Ja tak nie potrafię - Buhaj z podziwem pokręcił głową. - Jestem prosty chłopak ze wsi. Muszę zamknąć jedne wrota, żeby drugie działały.
- Na dwa wrota byłby przeciąg - pokiwał głową Artur.