Przemówienie Jabola
Jabol: - Grubas poszedł na L4 i widzę, że nagle nie ma komu pracować w tej firmie. Zawiedliście mnie panowie. Nie wyrobiliście się... Miałem wobec was oczekiwania, które okazały się niewspółmierne do finalnego rezultatu.
Nasuwa mi się taka metafora... Okrągły stolik pokryty w motylki ceratą i wyszczerbione krawędzie talerza. Miała być zupa krem z borowików z konfitowanym schabem z sarniny oraz szczyptą szafranu, a podszedł spocony kucharz z nadąsaniem na twarzy i wlał wymieszaną chochlą cieniutką zupczynę! Woda z dwoma kartoflami, brukiew i kawałek kości!! Zapowiadano amerykańską wykwintność i smak, pozostała kość i cerata!!!!!!
Artur: - Niezłe wysrywy szefie.
Krzysiek: - Jak pierwsze recenzje Magdy Gessler.
Artur: - Szkoda, że kopy swojej nie obejrzałem dzisiaj. Wysryw prezesa mógł być piękniejszy.
Stażysta: - Gdybyś wygłosił swoją wypowiedź głosem Sage'a, byłaby perfekcyjna.
Jabol: - Może powinienem był to wykrzyczeć jak Sage to wtedy mój przekaz dotarłby do was i wzięlibyście się do roboty.