W dniu gdy wystąpił problem z komputerem Profesora, firmowy informatyk przebywał akurat na urlopie. Pani Krysia, która miała już dosyć narzekań starego ekonomisty (w szczególności potoku wulgaryzmów jaki płynął z jego ust, okraszonego uderzeniami pięścią w blat biurka), wezwała na pomoc Buhaja, przebywającego akurat w palarni. Jak się okazało, problem polegał na nieustannym pojawianiu się pewnych komunikatów na pulpicie, które to komunikaty powodowały znaczne spowolnienie pracy komputera. Buhaj pokazał Profesorowi, gdzie należy kliknąć oraz co wpisać w oknie polecenia aby naprawić usterkę i wrócił do palarni. Jednak po pięciu minutach znów został wezwany przez panią Krysię.
- To gówno nadal nie działa - warknął Profesor.
- Jak to? - zdziwił się Buhaj. - Wklej tę komendę jeszcze raz do okna dialogowego. Albo najpierw pokaż jak teraz wygląda sytuacja.
Profesor poprawił okulary i zaczął coś notować w Excelu.
- No i co Marek? Już nie ma komunikatów - stwierdził Buhaj.
- No i chuj, że ich nie ma, jak problem zostaje? Widzisz, jaki zamulony jest ten komputer? Wciskam klawisze, wklepuję dane, a one pojawiają się na ekranie dopiero po jakichś dwudziestu sekundach! W takim tempie nie wyrobię się z tym do świąt!
- Z pretensjami to do prezesa, że nie zapewnił ci lepszego sprzętu - odciął się Buhaj i skierował się do wyjścia z pokoju.
- Zostawisz mnie tak z tym? - zawołał Profesor. - Gówno też przykrywasz kocem i mówisz, że nie ma problemu?!
Buhaj błyskawicznie się odwrócił.
- Gówno przykrywam kocem i mówię, że mniej śmierdzi, epdale!
- Nie przykrywaj, szkoda koca - wtrącił się przechodzący korytarzem Jabol.
- Ty tam bądź cicho. Kibic z dala się nie wpierdala - warknął Profesor.
- No serio! Zesraj się na łóżko i przykryj kołdrą! Zapewniam, że będzie mniej jebało w okolicy! -tymi słowy Buhaj zakończył dyskusję i, odprowadzany wzrokiem przez Marka, Jabola i panią Krysię, ruszył z powrotem w stronę palarni, trzęsąc się ze złości.
- Dalej ukrywaj swoje problemy pod kocem! - zawołał za nim Profesor.